Przejdź do treści
Strona główna » 12 czerwca – Bł. Marii Kandydy od Eucharystii, zakonnicy

12 czerwca – Bł. Marii Kandydy od Eucharystii, zakonnicy

    Maria Barba (ur.16 stycznia 1884 r. w Catanzaro w Kalabrii, Włochy) – dzisiejsza patronka – to idealny mix Boskiego prowadzenia i wierności człowieka. Od dziecka rozkochana w Najświętszym Sakramencie, wskutek rodzinnych zawirowań musiała aż 35 lat czekać, by oddać się bez reszty Jego adoracji w ciszy klasztoru. Uparta? Nie. Pokorna.

    Ale od początku
    Czyż nie trzeba być w wyjątkowej łasce u Stwórcy, by już jako 9-letnie dziecko praktykować codziennie medytację? By, nim jeszcze pozna się smak Hostii, kochać Zbawcę w Niej ukrytego tak mocno, by w oddechu matki doszukiwać się Jego obecności? I – jak sądzę – odnajdywać ją:
    „Kiedy byłam malutka (…) oczekiwałam na moją mamę, aby kiedy wróci od Komunii Św., prawie na progu domu i wspinając się na palcach, aby jej dosięgnąć, mówiłam Mu: „Ja również Panie!”. Moja mama nachylała się wówczas z miłością i dmuchała na moje wargi; natychmiast ją opuszczałam i przyciskając do piersi skrzyżowane dłonie, pełna radości i wiary, powtarzałam podskakując: „Ja również mam Pana, ja również mam Pana!”.

    Ważny moment I
    Odkąd przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej, największym pragnieniem jej serca było przyjmować Ją jak najczęściej. Powstrzymanie się od Komunii było dla niej – jak sama zapisała – „wielkim krzyżem i męczarnią”. Czy istota tak wrażliwa na obecność Jezusa Eucharystycznego mogła mieć jakieś przeszkody, by rzucić się w Jego objęcia? O tak…

    Ważny moment II
    Pierwszą przeszkodą był młodzieńczy duchowy kryzys, konieczny by dojrzeć w wierze. Trwał około dwa lata i skończył się definitywnie 2 lipca 1899 r. Miały wtedy miejsce obłóczyny krewnej i wywarły na Marii tak wielkie wrażenie, że momentalnie wróciła na właściwe duchowe tory. Mało tego – odkryła powołanie do życia zakonnego. Miała wtedy 15 lat.

    20 lat próby
    Czy tym razem wszystko poszło jak z płatka? Oj nie… I tym razem nie trwało to dwa, a dwadzieścia lat! Dlaczego? Cóż, choć pochodziła z głęboko wierzącej rodziny, to jednak właśnie bliscy (a była dziesiąta spośród dwanaściorga rodzeństwa) sprzeciwili się jej wyborowi. Była wychowywana, jak większość jej rówieśniczek, na żonę i matkę i takiej przyszłości życzyła sobie jej rodzina. Poryw jej serca nie miał znaczenia…

    20 lat próby – przeszkody…
    Przez osiem lat (1910 – 1918), posłuszna kierownikowi duchowemu, spisywała swoje Confessione generale (Wyznania ogólne). Stanowią one skarbnicę wiedzy o rozwoju duchowym przyszłej błogosławionej w niełatwej rzeczywistości. Nie była wprawdzie przymuszana do zamążpójścia, ale bliscy stawiali jej różne przeszkody, by nie mogła spotkać się z Panem. Nie mogła sama chodzić do kościoła, a nikt nie chciał jej towarzyszyć lub robił to z taki oporem, że nie zdążali na czas: „Ileż z ich powodu straciłam Mszy i Komunii Świętych!”.

    20 lat próby – odkrycie tajemnicy tabernakulum
    Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny, i nawet (a raczej: szczególnie) w utrapieniu, Bóg w sposób cudowny realizuje swoje plany. Tak, w tęsknocie spowodowanej rozłąką, pozwolił osiemnastoletniej Marii pojąć tajemnicę obecności Boga w tabernakulum. Pewnego razu, gdy dotarła do kościoła po czasie, pewna starsza kobieta podpowiedziała jej by weszła do zakrystii „aby choć na krótko nawiedzić Pana”. Odkryła wtedy samotność i opuszczenie Chrystusa w tabernakulum. Odtąd myślą i sercem rozpoczęła „nawiedzanie Jezusa w tabernakulum w ciągu dnia, a także nocą.”.

    20 lat próby – adoracja w sercu
    Jej miłość wykraczała daleko poza miejsce i czas:Adorowałam Go we wszystkich świątyniach świata, w tych zwłaszcza, w których pozostawał najbardziej zapomniany (…) Mówiłam Jezusowi, że u stóp każdego ołtarza stawiam moje serce jak wieczną lampkę, aby nieustannie Go adorowało, dziękowało Mu, kochało Go i wynagradzało. Zawarłam przymierze z Jezusem (…) To przymierze miało mnie obowiązywać nie tylko przez czas mojego życia ziemskiego, ale tak długo, dopóki On pozostanie w Najświętszym Sakramencie, czyli aż do skończenia wieków.”.

    Utrata bliskich
    I tak – w oddaleniu – szukała i odnajdywała bliskość Jezusa. Tymczasem nastąpił w jej życiu szereg przykrych wydarzeń, które – wydawało się – na zawsze przykują Marię do świeckiego świata… W 1904 r. umarł jej ojciec, w 1911 r. – 21-letni brat, Paweł, a w 1914 r. – matka…
    Śmierć matki została odebrana, jako zagrożenie jedności rodziny, wobec którego obecność Marii i jej kobiecej ręka była nieodzowna. Tym bardziej, że jej bracia byli dalecy od religijnego życia… Dalecy do tego stopnia, że nie pozwalali jej wychodzić z domu, a ona – nie chcąc zadrażniać sytuacji – była im posłuszna. Przypłaciła to częstym brakiem możliwości przyjmowania Komunię Świętej… Kiedy zbaraniano jej pójścia do kościoła, w jej „sercu stawało się lodowato – nie do wytrzymania”:

    Bądź wola Twoja
    Jednocześnie, w pokorze przyjmowała przeciwności: „Uwielbiam Cię, Panie, za ten nowy rodzaj cierpienia, który dla mnie przygotowałeś, za krzyżową drogę, którą mi kazałeś podążać. Adoruję i błogosławię Twoją najświętszą wolę
    Osłodę stanowiła świadomość, że wypełnianiem woli Boga, może Panu Jezusowi zadośćuczynić za brak miłości, jaki Go spotyka w zimnych i obojętnych sercach, niedoceniających wielkiego cudu miłości – Eucharystii. Przy czym, pokorna, stawiała się w pierwszym szeregu tych serc: „Na pierwszym miejscu pragnę ofiarować Ją za wynagrodzenie moich grzechów, mojej niegodności.”.

    20 lat próby – owoce
    Przez cały czas dwudziestoletniej próby wierności Bóg nie opuszczał swej wybranki, przeciwnie – obdarzał ją wielką siłą ducha i umacniał w powołaniu. Cechowała ją: ufność, głębia, stałość oraz troska o czystość serca. Wytrwała, bo umacniała się umiłowaniem Eucharystii, którą nazywała (i odczuwała), jako sakrament miłości i bliskości Boga oraz dzięki nabożeństwu do Serca Jezusowego, praktyce komunii duchowej i pobożności maryjnej, ściśle związanej z… Eucharystią! Jak później napisała: Maryja jest prawdziwym wzorem życia Eucharystią, bo Ona nosiła w swym łonie Syna Bożego, którego ustawicznie rodzi w sercach wierzących”.

    Upragniony stan zakonny
    Wreszcie przyszedł czas na realizację pragnienia. 25 września 1919 r., w wieku 35 lat, wstąpiła do karmelitanek bosych w Ragusie. Przyjęła imię Maria Kandyda od Eucharystii. Przez kolejne 30 lat mogła oddać się temu, za czym najbardziej tęskniła: długim godzinom adoracji Najświętszego Sakramentu – Sakramentu Miłości. Szczególnie ukochanym czasem był każdy czwartek między godziną 23 a 24.

    Święte wzorce
    Zgłębiała także duchowość swych świętych poprzedniczek. Po przeczytaniu Dziejów duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus szczególnie bliska stała się jej duchowość terezjańska, która pomogła jej — jak mówiła — żyć „powołaniem do Eucharystii”. Przy czym powołanie to odczytywała nie tyle poprzez oznaki pobożności, co poprzez istnienie życiowej relacji między jej duszą a Bogiem.

    Matka przeorysza i jej Eucharystia
    W 1924 r. został wybrana na przełożoną klasztoru. Urząd ten pełniła z krótką przerwą do 1947 roku, przyczyniając się do rozwoju karmelu terezjańskiego na Sycylii.
    Wspomniana przerwa w latach 1930-1933 była z całą pewnością planem Bożym. Zwolniona z obowiązków przeoryszy, mogła poświęcić się napisaniu swojego wielkiego duchowego traktatu na temat duchowości eucharystycznej – Eucharystia. Stanowi on pogłębioną medytację nad Eucharystią: pokarmem, spotkaniem z Bogiem, zjednoczeniem serc, szkołą cnót, mądrością życia, oraz zobrazowaniem Wiary, Nadziei i Miłości.

    Wieczna nagroda
    Zmarła 12 czerwca 1949 r. w Ragusie, w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, po kilku miesiącach cierpień fizycznych (zdiagnozowano u niej raka wątroby).
    Do grona błogosławionych wprowadził ją św. Jan Paweł II w dniu 21 marca 2004 r. Powiedział o niej wtedy: „Była prawdziwą mistyczką Eucharystii (…) Do tego stopnia zakochała się w Jezusie eucharystycznym, że stale i żarliwie pragnęła być niestrudzoną apostołką Eucharystii. Jestem pewien, że z nieba bł. Maria Kandyda wciąż pomaga Kościołowi, by coraz większym podziwem i miłością otaczał tę największą tajemnicę naszej wiary”.

    Źródło: brewiarz.pl, opoka.org, karmel.pl, karmelicibosi.pl